Jakiś już czas temu w internecie błąkały się informacje dotyczące „zawieszonej kawy”. Polega to na tym, że zamawiamy „zawieszoną” kawę, która później zostanie wydana komuś „potrzebującemu”, komuś, kto po nią przyjdzie. Analogicznie sytuacja wygląda z posiłkami.

 

Tyle o teorii – pięknej i dobrodusznej. Pytania jednak są takie:

 

Czy taka akcja jest dobra?

Czy taka akcja rzeczywiście pomaga?

Czy taka akcja zachęca ludzi do pomagania?

Czy finalnie wychodzi z tego więcej dobra, czy może wręcz przeciwnie?

 

Jedno z mądrych powiedzeń głosi, żeby dawać ludziom wędkę zamiast ryby.

(później wyjaśnię dlaczego wybrałem akurat to powiedzenie).

 

Obecnie, w Jeleniej Górze, trwają burzliwe dyskusje, na naszych portalach informacyjnych,

o  pierogarni, która oferuje „zawieszone pierogi”.

 

 

Poniżej kilka obiekcji jakie się pojawiają,

ocena całego pomysłu oraz link do filmu, który polecam - bo jest dobry!

 

 

Teraz kilka obiekcji, które najczęściej się pojawiają.

 

  • Czy każdy posiłek, który zostanie opłacony będzie wydany?

Jak by na to nie patrzeć, nie da się tego zweryfikować. Czyli jasne jest, że ludzie mogą mieć wątpliwości, co do uczciwości firm, które biorą udział w tej akcji.

 

  • Kto i na jakiej podstawie będzie oceniał, czy danej osobie posiłek można wydać?

Czy pijany bezdomny może przyjść? Czy bezdomny, który nie mył się przez miesiąc również może?

Oczywiste jest, że poziom weryfikacji nie jest najwyższych lotów. A to rodzi kolejne problemy – wykluczenia – są równi i równiejsi.

Co w sytuacji, kiedy informacja mocniej rozejdzie się po „ludziach potrzebujących” i będzie więcej potrzebujących niż opłaconych posiłków?

 

  • Godziny wydawania „zawieszeń” – w przypadku naszej pierogarni wydają posiłki po zamknięciu lokalu.

To jest na duży plus do wiarygodności. Bezdomni raczej nie dbają o higienę, a często też piją duże ilości alkoholu. Raczej żaden lokal, nie mógłby sobie pozwolić na to, żeby bezdomni odbierali posiłki w tym samym czasie co klienci, którzy niekoniecznie będą zadowoleni brzydko pachnącym i źle wyglądającym towarzystwem przy stoliku obok.

 

  • Jeśli „zawieszenia” wydawane są w tym samym czasie co zamówienia klientów…

Rodzi to kolejny kłopot. Osoba „potrzebująca” niekoniecznie będzie chciała chwalić się tym, że przyszła np. na „odwieszoną kawkę”. Ba! Ludzie potrzebujący np. bezdomni, czują się bardzo często wykluczeni ze społeczeństwa, czują się inni. Wiedzą, że śmierdzą i że nie pasują do towarzystwa wokół.

Rady w stylu – weź się człowieku za robotę – są co najmniej nie na miejscu ;) (dokładne wyjaśnienie w filmie na dole)

 

  • Wyobraź sobie teraz, że akcję tego typu przenosimy do najlepszych restauracji. Takich z gwiazdką Michelin. No przecież możemy zrobić akcję, żeby pomóc „potrzebującym”? - w kupie siła! Razem damy radę!

Pomijam już wyżej wymienione argumenty o tym, że pozostałym klientom może się to nie spodobać.

Domyślasz się już o co mi chodzi? Dlaczego podałem akurat drogą restaurację? Względy ekonomiczne! smile Po co kupować komuś ekstremalnie drogi posiłek, skoro taki ktoś, wolałby zjeść taniej, ale móc zjeść również dnia następnego!?

Drugą rzeczą jest to, że takiej restauracji byłoby to na rękę, pomijam już kwestię samej reklamy. Każdy sprzedany posiłek to kasa dla nich - posiłek w cenach komercyjnych.

Każda z tych restauracji mogłaby się zgodzić na taką akcję, gdyby znalazły się pieniądze na to, żeby takiego bezdomnego umyć, ubrać i wtedy bez problemy mogliby go ugościć "zawieszoną" kolacją, czy obiadem za kilkaset złotych.

 

Oprócz posiłku w restauracji płacimy za wystrój, za obsługę, za lokalizację, za piękny zapach – za ekskluzywność.

- Czy tego chce bezdomny? Jeśli tak, to przejażdżka mcLaren 650 S vs Ferrari na torze w Poznaniu kosztuje 2079zł – no co? Dawajcie się zrzucimy i może akurat, bezdomnemu się spodoba i postanowi zbudować firmę, żeby takie auto sobie kupić? wink

- Kolejne pytanie, czy ten bezdomny nie będzie czuł się tam źle? (chyba podobnie będzie pasował do tej luksusowej restauracji jak i do tego samochodu) Ba! Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że taki ktoś, może czuć się wręcz poniżony.

 

Czy ktoś zastanawia się nad tym, co może czuć bezdomny, ktoś faktycznie potrzebujący,

kiedy miałby wejść np. do galerii, żeby pójść po kawkę?!

 

Wiesz, taką kawkę z napisanym imieniem na kubeczku! kiss

- Pana imię?

- Yyyy Antonio…

- Dobrze Antonio, stań sobie tam obok z oczekującymi,

a ja zaraz przyrządzę Ci pyszną kawkę i za chwilkę Cię zawołam.

 

Antoniooo! Proszę kawka dla Ciebie, miłego dnia Ci życzę!

 

Hmmmm... undecided

 

Jak pomagać mądrze?

 

Daj ludziom wędkę, a nie rybę – nie chodzi mi tutaj o to, żeby bezdomny najpierw zapracował na swój posiłek, czy kawę, ale chodzi mi o fachową pomoc!

 

Taką pomoc oferują ośrodki, które są do tego przystosowane. Są to miejsca, które mają przeszkolony personel, który wie co ma robić. Mają określone zasady, którymi się kierują, żeby wszystko prawidłowo funkcjonowało. Dodatkowo mają odpowiedni status prawny, który pomaga potencjalnym „darczyńcom” w ocenie danej organizacji. Jest po prostu przejrzysty.

 

Nikt takim organizacjom nie zarzuci, że robią taką akcję tylko pod publikę, po to, żeby zyskać rozgłos, czyli darmową reklamę.

 

Niestety takie obiekcje mogą pojawiać się w przypadku zabawy w „zawieszone coś tam”. Bez względu na to, co by nie było zawieszone i kto by tego nie zawieszał.

 

Bardzo przykre są też silne i zarazem negatywne emocje, które powstają wokół tego, w mojej ocenie, średnio przemyślanego pomysłu.

 

Nawet, jeśli w całej Polsce, w akacji udział wzięłoby kilkadziesiąt firm, które w uczciwy sposób by pomagały – wystarczy jedna, która zaliczyłaby wpadkę i wiesz co się wtedy dzieje?

 

Wszystkie portale, które obecnie „grzeją” o tym, jaka to jest super akcja – wtedy pisałyby o tym, jak ktoś oszukiwał – bo liczy się oglądalność! Wyświetlenia! Bo liczy się rozgłos, bo liczy się reklama!

 

A najgorsze jest to, że część dobrych ludzi, z dobrymi intencjami,

mogłoby stracić zaufanie do akcji tego typu – do pomagania.

 

Jedna głupia wpadka finalnie może wyrządzać dużo więcej szkody,

niż cała pomoc wytworzona w danym momencie.

 

A teraz trzymaj film – wywiad z byłym bezdomnym!

 

 

 

 

W filmie, bezdomny, opowiada o tym jak bardzo szkodliwe jest wspieranie „grosikiem” – niekoniecznie jest to najlepsza forma pomocy. Najczęściej, jest to wręcz szkodliwe.

 

Jaką mamy pewność, że „pijak”, który poprosił o 2zł, bo brakuje mu do piwka – jaką mamy pewność, że ten ktoś, nie ma w domu rodziny? Wróci pijany i będzie znęcał się nad żoną i dziećmi? A my przecież tylko zrobiliśmy „dobry uczynek”!

Przecież sami czasami pijemy piwo i jest ok, nikogo to nie krzywdzi… Tylko jest małą różnica - Ci ludzie, są uzależnieni od sytuacji w której są - uzależnieni są od alkoholu czy od bycia bezdomnym.

 

Dlaczego nie warto pijakowi pod sklepem kupować jedzenia?

Również jest to wyjaśnione w powyższym filmie.

 

Powiedziane jest też, w jaki sposób należy pomagać – jak pomagać mądrze!

 

Na początku zadałem pytania, czy nieprzemyślane akcje typu  „zawieszone coś tam” – czy finalnie daje to dobry efekt? Czy czasem, z pozoru dobra akcja, ostatecznie nie tworzy więcej zła? Tak jak np. „poratowanie grosikiem”?

 

Chcesz komuś pomóc? Rób to świadomie i mądrze. Weryfikuj organizację, której chcesz przekazać swoje pieniądze. Jeśli, ktoś mówi Ci, że jest to głupi pomysł – nie złość się na niego od razu! Być może taka osoba wie coś, czego my nie wiemy. A jeśli jesteśmy emocjonalnie związani z danym pomysłem czy organizacją, to możemy pewnych rzeczy nie zauważać, a logicznych argumentów nie przyjmiemy, bo zaślepiają nas te silne emocje.

 

Dochodzi wtedy do takiego paradoksu – chcę czynić dobro za wszelką cenę, a kto mi się sprzeciwi, będzie zniszczony, zmasakrowany – bo ja pan i władza pędzę pomagać!

 

Wiadome jest, że nawet organizacje mogą nie działać prawidłowo, ale szanse na powodzenie są zdecydowanie większe, niż w przypadku głupich akcji - nie mniej, trzeba to wszystko weryfikować bo czasami, trafiają się oszuści, którzy wykorzystują ludzką naiwność.

 

Obejrzyj film, bo jest naprawdę dobry!

 

 

Komu ja lubię pomagać? - jak weryfikuję?

 

  • Moje dwie koleżanki podróżują obecnie po Azji. Załapały się na wolontariat w Indonezji w fundacji, która pomaga dzieciom. Dziewczyny zbierały pieniądze na apteczki, środki czystości i wodę pitną.

 

Poniżej fragment ich ogłoszenia, który ruszył mnie konkretnie!

„Nesto, 10-latek, który większość czasu mieszka sam, ponieważ jego rodzice wyjechali do pracy do innych wiosek. Po szkole przychodzi do Taman Daun, aby czytać oraz zjeść obiad. Cztery lata temu pod nieobecność rodziców znalazł swoją 8-letnią siostrę w domu, martwą najprawdopodobniej z powodu zaniedbania i głodu. Jest to bardzo mądry chłopiec, który dużo czyta, aby uciec od otaczającej go rzeczywistości.”

 

Dziewczyny znam i wiem, że kasy nie zbierają na to, żeby przebalować. (a takie przypadki, niestety, zdarzają się na zbiórkach tego typu) Link do pełnego opisu zbiórki tutaj.

 

  • Inną osobą, którą staram się czasami wesprzeć jest Danuta Bujok – zerknij sobie ta ten post, na jej facebook'u tutaj.

 

  • Ale częściej skupiam się na wspieraniu innych, którzy pomagają. Mogę pomagać pojedynczym osobom, ale jest ich za dużo, więc efektywniej dla mnie, jest pomagać np. fundacjom czy różnego rodzaju organizacjom.

Przykładem może być fundacja, która wspiera edukację o kulturze wschodu, o buddyzmie – w całej Polsce są ośrodki w których ludzie za darmo, mogą sobie pomedytować – o korzyściach medytacji można poczytać w necie. Chcesz wesprzeć fundację? Link jest tutaj.

 

 

Wszystkiego dobrego!

Sukcesów w mądrym pomaganiu! <3

 

Pozdrowienia!

Bartek

 

 

Zerknij na mój ostatni wpis - Moje przemyślenia na temat witania się ludzi, na temat naszych stref komfortu - wpis o relacjach, o całowaniu i przytulaniu, też jest kilka słów! ;)

Czytaj więcej tutaj.