Wpis zawiera osobiste informacje i przemyślenia, o tym jak postrzegam miłość, seks, związki.

Czytasz na własną odpowiedzialność!

 

Jeśli Twoja psychika może wybuchnąć, na myśl o przykuwaniu kogoś do grzejnika

zrezygnuj z dalszego czytania...

...chociaż pewnie będziesz tego żałować! laughing

 

Czym jest miłość?

Jak myślisz, ilu ludzi chociaż raz w życiu nad tym się zastanawiało?

Czym jest zwrot „kocham Cię”, który jest dosyć często używany?

 

Wiele osób klepie coś, tylko po, to aby coś klepać, bo np. widzieli, że Pan w TV powiedział „kocham Cię” i była to taka romantyczna scena i były tam miłe emocje… a kiedy powiedział te słowa, to dziewczyna się uśmiechnęła, więc i ja powiem "kocham Cię", to dziewczyna się uśmiechnie!

 

To nie lepiej byłoby, po prostu, opowiedzieć jakiś dowcip?

 

Dlaczego ludzie mówią coś, czego nie rozumieją, a do tego nie wiedzą jak rozumie to druga osoba?

Dla każdego, słowa te mogą oznaczać coś zupełnie innego i żebyśmy mogli się dobrze rozumieć,

to trzeba rozmawiać tym samym językiem.

 

Czym jest miłość, czym jest zwrot „kocham Cię”, czym jest seks, czym jest „związek”?

 

We wszystkich tych słowach, kryją się inne znaczenia, inne rozumienie. A potem ludzie się dziwią, dlaczego nie mogą znaleźć tego, czego szukają i cały czas trafiają na podobne przypadki.

 

Jak powiedział Einstein

„Szalonym jest ten, kto uważa, że osiągnie inny efekt wciąż robiąc to samo”.

 

Dla jednej osoby „kocham cię” może być zwykłym otwieraczem do seksu – takie magiczne abra kadabra.

Dla kogoś jeszcze innego „kocham Cię”, może być pochwaleniem swojego "niewolnika,, za dobrze wykonywaną pracę jako służącego itd.

 

 

 

Ja mogę opowiedzieć Ci, czym dla mnie są te zwroty i jak postrzegam te tematy.

Ale jest to bardzo skomplikowane, wiec moje przemyślenia poniżej, będą nieco chaotyczne i bardzo, ale to bardzo uproszczone.

 

Mam jednak nadzieję, że da Ci to do myślenia.

Zastanowisz się nad tym jak to wygląda u Ciebie i być może

wpłynie to na jakość Twojego życia, a to byłby dla mnie najlepszy prezent! <3

 

Jakiś już czas temu w internecie błąkały się informacje dotyczące „zawieszonej kawy”. Polega to na tym, że zamawiamy „zawieszoną” kawę, która później zostanie wydana komuś „potrzebującemu”, komuś, kto po nią przyjdzie. Analogicznie sytuacja wygląda z posiłkami.

 

Tyle o teorii – pięknej i dobrodusznej. Pytania jednak są takie:

 

Czy taka akcja jest dobra?

Czy taka akcja rzeczywiście pomaga?

Czy taka akcja zachęca ludzi do pomagania?

Czy finalnie wychodzi z tego więcej dobra, czy może wręcz przeciwnie?

 

Jedno z mądrych powiedzeń głosi, żeby dawać ludziom wędkę zamiast ryby.

(później wyjaśnię dlaczego wybrałem akurat to powiedzenie).

 

Obecnie, w Jeleniej Górze, trwają burzliwe dyskusje, na naszych portalach informacyjnych,

o  pierogarni, która oferuje „zawieszone pierogi”.

 

 

Poniżej kilka obiekcji jakie się pojawiają,

ocena całego pomysłu oraz link do filmu, który polecam - bo jest dobry!

 

Ludzie są różni. Są np. tacy, którzy najbardziej cenią sobie pieniądze, przedmioty, władzę, a dzięki tym atrybutom mogą czuć się lepsi od innych. Nie ma w tym nic złego, jeśli czują się szczęśliwi i nie krzywdzą przy tym innych.

Bardzo często, kiedy ktoś jest pochłonięty przez świat materialny i uzależnia swoje szczęście, tylko od porównywania się do innych przestaje być szczęśliwy, kiedy nowe auto ma już aż 3 miesiące i przestaje być nowe… a w dodatku sąsiad 2 dni temu kupił inne, lepsze… kiedy nowa dziewczyna, nie wzbudza już takiego zachwytu wśród kumpli… To radości, jest już jakby trochę mniej… To trochę takie krótkotrwałe „szczęście” nieprawdaż?

 

To tak, jakby człowiek był głodny i zjadł czekoladę. Zaspokoi ona głód, czasami da to niezłego kopa, ale czy jest odżywcza? Czy jest to najlepszy pokarm w perspektywie długoterminowej?

 

Co jest dla mnie pożywne i co mi daje duże szczęście w życiu?

 

Budzi mnie rano, moja 5-letnia siostrzenica, Julka

(nie było mnie ponad półtora miesiąca w domu rodzinnym)

„Bartek? Przyniosłam Ci zaproszenie na moje urodziny dzisiaj – na wrotki!

O tutaj Ci położyłam… - dorzuciła podekscytowana.

 

 

Nie do opisania

Jej radość, błysk w oku połączony z lekką nieśmiałością i nadzieją,

że pojadę i że będę się cieszył na tych wrotkach tak jak i ona… ^^

Co za wspaniała pobudka!

 

Jak już byłem na miejscu, wrotki założyłem… ale okazało się, że wrotki to nie rolki… i jeździ się trochę inaczej tongue-out ale na szczęście szybko nauczyłem się hamować i skręcać…

Chwilę później podjechała do mnie Julka, krzyknęła „Bartek daj rękę” złapała mnie i tak sobie razem jechaliśmy.

Jej radość – bezcenna! Radość, że jedzie szybciej, że czuje się bezpiecznie, że w razie „gleby” upadek wezmę na swój tyłek...tongue-out

 

To jest właśnie jeden z tych momentów, które dają mi radość!

 

Zadowolenie drugiego człowieka, w tym wypadku małego uroczego człowieczka…

 

Za każdym razem, kiedy chcę podzielić się jakąś fajną myślą, bądź koncepcją wychodzi materiał na 4h wykładu.

Dziś mam jedną krótką historię :)

Po dzisiejszej, pierwszej w tym roku, solidnej burzy wieczorem wyszło słońce.  Postanowiłem wyskoczyć na przejażdżkę rowerem. Mam swoją ulubioną trasę i za każdym razem, kiedy przejeżdżam przez elektrownię wodną, przyglądam się niesamowitym widokom - Za każdym razem zupełnie innym. Za każdym razem równie genialnym.

Stanął chłopak w kolejce po marchewki w warzywniaku. Zauważył przed sobą śliczną dziewczynę. W jego głowie pojawia się myśl – jaka fajna dziewczyna! :O Może bym coś powiedział? Nie nie przecież w warzywniaku jestem! Hmm... Może chociaż powiem, że ma ładną kurtkę? - Nie, przecież to głupio tak... poza tym, co ludzie sobie pomyślą...

(Cały ten czas dziewczyna czuła na sobie jego spojrzenie. Chciałaby, żeby taki fajny chłopak zaprosił ją na kawę. Niestety zakupy skończyła i wyszła. Wychodząc, uśmiechnęła się do niego).

On zostaje w sklepie i myśli – no kurde! Ale ona była taka fajna, ładna, sympatyczna, czemu nic nie zrobiłem...

Ona idzie w kierunku swojego domu i myśli – eh! Kolejny fajny chłopak, który się do mnie nie odezwał. Czemu nic nie powiedział, przecież uśmiechałam się do niego... Co jest z tymi facetami nie tak?!

dawaj dlatego ze masz osho

Co czujesz, gdy wieczorem, po długim dniu szkolnym, pracy, zamykasz oczy? Czy myślisz o swoim życiu? O swojej sytuacji? O Twoich zmianach, porażkach, sukcesach? Czy wybiegasz myślą na przód?

 

W jednej książce, którą miałam ostatnio przyjemność czytać, zainteresował mnie pewien fragment, który w skrócie brzmiał tak: inspiracji należy szukać każdego dnia. Nie przyjdzie ona do nas sama, to my musimy ją znaleźć.

 

Dlatego zaczęłam szukać. Męczyło mnie niezrozumienie przez środowisko. Małostkowość ludzi, którym w głowie siedzą jedynie zabawa, relaks, lenistwo. „Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro – może nie będziesz musiał” - znane, prawda? Często zastanawiałam się nad odpowiedziami na zadane wyżej pytania. Za każdym razem dochodziłam do jednej wizji.

 

Czułam się jak koń, który zmuszany jest do posłuszeństwa i pracy dla innych. Dlaczego koń? Bo jest to zwierzę bardzo mi bliskie, szlachetne i budzące podziw. Konfrontacja jego dzikiej i wolnej natury, z pracą pod siodłem, chodzeniem tam, gdzie człowiek mu karze była dla mnie idealnym odzwierciedleniem mojego stanu ducha. Czułam się skrępowana linami, walcząca z podejściem innych ludzi, tak bardzo ściągającym w dół i demotywującym. To była walka o postępowanie zgodnie z własnym wewnętrznym „ja”.

 

Witaj!

 

Dziś chciałem z Tobą porozmawiać o naszym Polskim 
podejściu do sukcesu oraz przy okazji przedstawię 
pewną koncepcję spoglądania na sukces, 
która nazywa się: „Góra Lodowa”.

 

Na początku jednak realna historyjka, którą opowiedział mi ją mój bliski kumpel jakiś czas temu, a on sam usłyszał ją z ust swojego szefa. Tak mi się spodobała, że musiała ujrzeć światło dzienne! :)

 

Otóż pewnego pięknego dnia ów szef prowadził interesy Polsko - Hiszpańskie. Biznes szedł świetnie, tak więc postanowił zainwestować we własny wizerunek i zmienić samochód. Poszedł do salonu i kupił nowego Mercedesa. Pełen radości zaparkował pod domem w Hiszpanii.

 

15 min później puka sąsiad i gratuluje świetnego zakupu
i prosperującego biznesu, który na to pozwolił.

 

Gdy ten sam szef przyjechał do Polski i zaparkował go pod domem, usłyszał od sąsiadów komentarze typu: „Gnida jedna! Ten to jakieś czarne interesy robi, bo mu się za dobrze powodzi”.

 

Weź życie we własne ręce i przestań
zrzucać winę na innych!

 

W tym artykule napiszę Ci jedną myśl, która wydaje mi się bardzo ważna. Ba! Być może odmieni ona całe Twoje życie! Czym różni się biedak od człowieka bogatego? Nie chodzi mi tutaj, tylko, o bogactwo finansowe. Różnica w myśleniu, którą Ci tutaj przedstawię, może mieć wpływ na dowolną sferę życia.

 

Człowiek bogaty zawsze bierze odpowiedzialność za swoje życie.
Biedak zawsze zrzuca winę na innych!

 

kaczor

Jakiś czas temu, opisywałem kilka technik manipulacji. Pisałem również o nowych trikach z którymi stykamy się na co dzień. W poprzednim artykule na ten temat opisywałem między innymi technikę wyłudzania lajków na Facebooku.

 

uwaga

 

Co w Twoim życiu jest najważniejsze? Pytam poważnie... Zastanów się!

Pewnie stwierdzisz, że najważniejsze jest być szczęśliwym...

 

Zaraz, zaraz...

Wszystko było by ok, gdyby nie fakt, iż 97% społeczeństwa, w ogóle nie potrafi zdefiniować szczęścia! Skoro nie wiedzą dokąd zmierzają, to jak mają tam dotrzeć? 

Hymmm... Może chodzi im o:

  • Kasę?

  • Miłość?

  • Zdrowie?

  • Albo ich wszelkie implikacje jak np. imprezy, podróże, zabawa, seks, rodzina, sport wyczynowy lub wstaw sobie tu cokolwiek...

 

A dla Ciebie co jest najważniejsze?

 

Wybrałeś coś? Zaraz, zaraz... ale dlaczego dokonałeś wyboru?

Albo jeszcze lepiej! Czy zdajesz sobie sprawę z konsekwencji wyboru?